Trzeci panel podczas drugiego dnia Kongresu Polskie Porty
2030 dotyczył mocno komentowanego w ostatnim czasie zagrożenia dla działalności
morskiej infrastruktury, tak energetycznej, jak i przybrzeżnej, w tym portowej.
Przypadki uszkodzeń, w których podejrzewa się akty sabotaży, postawiły w gotowości siły morskie
państw nadbałtyckich, realizujące obecnie złożone misje i operacje, by
więcej do takich sytuacji nie dopuścić. Perspektywę służb, instytucji
państwowych oraz podmiotów prywatnych prezentowali uczestnicy panelu pt.
„Bezpieczeństwo portów i szlaków morskich – Ochrona infrastruktury krytycznej i
strategiczne znaczenie infrastruktury podwójnego zastosowania.
Uczestnikami panelu byli Michał Domachowski, dyrektor ds.
Bezpieczeństwa, Naftoport Grupa Pern, Alan Aleksandrowicz - wiceprezes, Zarząd Morskiego Portu Gdańsk, wiceadmirał Krzysztof Jaworski - dowódca Centrum
Operacji Morskich - Dowództwa Komponentu Morskiego, Artur Ambrożewicz, prezes Zzarządu, Vulcan Training &Consultancy, Mirosław Czapiewski - wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia,
Michał Latacz , prezes Blue Armada Robotics, Michał Czernów, General Manager
Poland w Schultz Shipping Group i Andrzej Kruczyński, dyrektor bezpieczeństwa produktów w Grupa Orlen. Spotkanie moderował Michał Niewiadomski, prezes Energy Club.
Prowadzący panel wskazał, że polskie porty morskie starają
się być coraz ważniejsze, czego dowodzą inwestycje prowadzone z myślą o
przeładunkach towarowych, jak i energetyce. Przypomniał choćby o powstających instalacjach
związanych z LNG, szczególnie że właściwie cały gaz docierający do Polski
przybywa nie lądem, a właśnie od strony morza.
Jako pierwszy wypowiedział się wiceadm. Krzysztof Jaworski,
dowódca COM-DKM, który określił, co zagraża państwu w kontekście energetyki i
branży portowej. W temacie zakłóceń sygnału GPS, utrudniających obserwację ruchu
powietrznego i morskiego wskazał potrzebę szukania alternatyw, ostrożność, a
przy tym natychmiastowe informowanie o tego rodzaju sytuacjach.
- Zakłócenia sygnału GPS są
regularnie wykrywane. Trwa wojna informacyjna, którą prowadzi Federacja
Rosyjska. Mamy tutaj sytuację krytyczną. Musimy chronić infrastrukturę
krytyczną. Do niej zaliczają się także porty i linie komunikacyjne, bo bez nich
nie sposób skutecznie chronić państwo. Jest
taka teza, wielokrotnie powtarzana, że Morze Bałtyckie jest jakimiś „morzem
wewnętrznym NATO.” Jest i nie jest. To jest teza, która nie oddaje prawdziwego
stanu, bo wciąż musimy się na nim liczyć z zagrożeniami. W dodatku wciąż swoje
linie komunikacyjne mają na nim Rosjanie. Nie brakuje tu wyzwań, co pokazuje
przykład cumującej wiele lat w Gdyni Khatangi. Chciałem też powiedzieć, że mimo
zagrożeń mamy swój udział w tworzeniu sytuacji obronnej i uświadamianiu o zagrożeniach.
Mamy naszą operację „Zatoka”. Posiadamy wiele
systemów monitorujących sytuację na morzu. Działamy w tzw. „czasie
pokoju” i by wykonywać nasze zadania, polegamy na posiadanych środkach i
procedurach – przekazał.
O tym, jak na zagrożenia reagują podmioty odpowiedzialne za import surowców energetycznych, wypowiedział się Andrzej Kruczyński - dyrektor bezpieczeństwa produktów w Grupie Orlen, notabene były oficer JW GROM. Zaznaczył, że świadomość znaczenia koncernu dla bezpieczeństwa państwa tylko rośnie, a od lat są wdrażane i rozwijane procedury oraz rozwiązania związane z ochroną obiektów spółki, szczególnie tych najbardziej istotnych, za pośrednictwem których odbywa się i przekazywanie LNG. Zaznaczył , że „Bałtyk uczy pokory”, a państwo musi jako pierwsze o siebie zadbać, a nie zdawać się na innych, mimo że w razie zagrożenia może liczyć na pomoc.
- Skoro realizujemy liczne projekty, możemy się zastanowić, jak je chronić na każdą ewentualność, jak je ubezpieczyć. Obok wdrażania procedur nie sposób nie sięgać po doświadczenie ludzi, którzy z bezpieczeństwem mieli do czynienia zawodowo. Jeżeli ktoś kończy służbę po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach, bo i takie sytuacje się zdarzają, trudno się przebranżowić. Obecna sytuacja pokazuje, że to doświadczenie można z sukcesem wykorzystać. Ci ludzie znają zagrożenia i sposoby walki z nimi, znają nowe technologie. Nie możemy zapominać, choć brzmi to okrutnie, że „na świecie lepiej już było”. Będzie gorzej i trzeba się przygotować, a sytuacja na Ukrainie pokazuje, co się dzieje, gdy państwo jest atakowane, co jest celem, gdzie wróg szczególnie uderzy. Naszym zadaniem jest przygotować się na taką sytuację. Jeśli doszłoby do zamachu, ataku, musimy mieć gotowe procedury i wiedzieć, jak zareagować, bo od szybkości działania zależy niwelowanie skutków czy powstrzymanie zagrożeń. Współpracujemy tak z Ukraińcami, którzy dzielą się swoimi tragicznymi doświadczeniami. Dlatego też Polenergia uruchomiła program podnoszenia świadomości pracowników, tych kilkudziesięciu tysięcy ludzi i ich rodzin, To program długofalowy, rozłożony na miesiące, może lata, abyśmy mieli świadomość zagrożeń – zaznaczył.
Do procedur i form zabezpieczenia infrastruktury energetycznej strategicznego znaczenia, w tym przypadku dostaw ropy naftowej, odniósł się Michał Domachowski, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Naftoporcie. Jak sam zaznaczył, także ma perspektywę kogoś, kto służył w siłach zbrojnych. Przypomniał, że dostawy ropy naftowej odbywają się wyłącznie przez Bałtyk, a w razie zagrożenia i zakłócenia ciągu dostaw wyzwaniem jest też gromadzenie i zabezpieczenie rezerw .
- Szlaki morskie są bardzo wrażliwe. One są największą arterią drogową na świecie. Jako Naftoport działamy na podstawie ustawy o ochronie żeglugi i portów, ustawy o ochronie osób i mienia, i innych. Nie mamy tak szerokiego spektrum działania, jak resorty państwa. My jesteśmy tylko i aż sensorem i informującym o sytuacji na obiekcie i liczymy na wsparcie systemu obrony państwa, sił morskich, straży granicznej czy jednostek specjalnych. Dzisiaj jest potrzeba stworzenia komórki odpowiedzialnej za koordynację działań. Mamy fantastyczne narzędzia, ale potrzeba ustaw i procedur działania w obliczu kryzysu i pokoju. Postawiliśmy duży nacisk na spełnienie norm europejskich, żeby procedury ciągłości działania w były aktualizowane, ćwiczone i zawsze były pod ręką– podkreślił.
Wojna na Ukrainie pokazała, jak istotnym narzędziem pola walki stały się bezzałogowe pojazdy. Michał Latacz, prezes Blue Armada Robotics, wskazał, że te konstruowane do działania w domenie morskiej już teraz są skutecznie wykorzystywane, wspierając platformy załogowe i operatorów z lądu. Przykładem ich możliwości jest monitoring nabrzeży portowych i podwodnej infrastruktury, jak rurociągi naftowe i gazowe, kable podmorskie, czyli wszystko to, co dzisiaj jest narażone na zagrożenia, w tym i ataki. Nawet niewielkim nakładem sił i środków można im zagrozić. Wskazał też, że kluczem nie tylko jest sprzęt, ale i procedury działania.
- Żeby zapewnić ochronę morza i ochronę naszej infrastruktury musimy mieć systemy skalowalne, zintegrowane z systemami militarnymi i niemilitarnymi. Skalowalność systemów zapewnia odporność i ochronę infrastruktury w razie konfliktu. Potrzebujemy doktryny sektora komercyjnego dla czasu pokoju i wojny, by zapewnić odpowiednie sposoby wymiany danych, działania, wymiany informacji. Przykładem tego jest współpraca podmiotów państwowych i prywatnych w ramach morskiej energetyki wiatrowej, aby stworzyć procedury i sposoby działania także na czas pokoju. To pozwoli na swoistą automatyzację morza i w to zaangażowane są również inne państwa – przekazał.
Odnośnie roli procedur i szkoleń wypowiedział się też Artur Ambrożewicz - Prezes Zarządu, Vulcan Training & Consultancy. Mając doświadczenia z pracy jako marynarz floty handlowej i obserwując procedury bezpieczeństwa na wielu akwenach poznał, jak radzą sobie firmy i załogi statków, wykorzystując wiedzę na temat zagrożeń w danym miejscu (np. atak piracki). Wskazał tu na wagę szkoleń. Przypomniał też, że rocznie na Morze Bałtyckie wychodzi 3,5 tys. jednostek nawodnych, a to nawet „3,5 tys. potencjalnych zagrożeń”.
– Norwegowie mają systemy satelitarne pozwalające, z użyciem AI, badać ruch statków i śledzić każdą sytuację odchyłu ruchu jednostek nawodnych. Jeżeli statek w jakiś sposób odchodzi od założonego kursu, ta informacja jest skierowana do Centrum Zabezpieczenia Pól Naftowych. Pola naftowe posiadają instalacje i ochronę w postaci Emergency Response Rescue Vessels, które odpowiadają bezpośrednio za bezpieczeństwo osób, które znajdują się na platformie, na instalacji morskiej, jak również zabezpieczają ten sektor na odległość 500 metrów. Mają prawo „dotknąć statku” i go „wypchnąć” na wypadek, gdy był kierowany bezpośrednio w instalację. Oczywiście my nie mówimy o zagrożeniu jak w Nigerii czy w Somalii, gdzie głównie pojawia się problem porywania statków i ludzi dla okupu. Musimy mieć jednak na uwadze, że statek może zostać wykorzystany jako broń – powiedział.
Perspektywę ochrony największego z polskich portów morskich, Portu Gdańsk, przedstawił jego wiceprezes, Alan Aleksandrowicz. Wskazał, że od 1 lipca w obiekcie rusza nowe Centrum Operacyjne (w miejsce wcześniejszego Centrum Ratownictwa), które ma koordynować wszystkie obszary bezpieczeństwa, ale też i ratownictwa w konsekwencji różnych zdarzeń i wypadków, zdolne działać 24 godziny na dobę, biorąc pod uwagę kontakt ze służbami (policja, wojsko), szpitalami, czy władzami miejskimi.
- Nasze bezpieczeństwo musimy postrzegać na wielu poziomach. Odpowiadamy za bezpieczeństwo w ramach ruchu transportowego, towarowego, które z kolei wpływa na bezpieczeństwo gospodarcze kraju oraz innych, biorąc pod uwagę dostęp do rynków konsumenckich w Europie Środkowo-Wschodniej. Bezpieczeństwo oczywiście związane jest też z gazem, węglem. Do tego dochodzi obsługa transportów wojskowych, szczególnie po 2022 roku. To teraz całkiem inna skala, inne zagrożenie. Wprowadzono zakazy lotów bezzałogowców, czy też kontrowersyjny zakaz fotografowania. Na pewno potrzebujemy zmian regulacyjnych, które bardziej pozwolą nam współpracować i zabezpieczać pewnego rodzaju przeładunki. Zabezpieczenie infrastruktury krytycznej opiera się na pełni integracji technicznej, systemach informatycznych, technicznych, elektronicznych, bezpieczeństwa, organizacyjnych i prawnych. Do tego dochodzi bardzo dobra komunikacja i łączność – powiedział.
Następnie wypowiedział się Mirosław
Czapiewski, wiceprezes, Zarząd Morskiego Portu Gdynia, który także przedstawił
perspektywę portową. Przypomniał, że w odróżnieniu od Gdańska jego sytuacja
jest diametralnie inna, gdyż w obecnej odsłonie istnieje nieco ponad 100 lat, a
ponadto sąsiaduje z Portem Wojennym Gdynia, gdzie stacjonuje największy związek
taktyczny polskiej Marynarki Wojennej, 3. Flotylla Okrętów. Oba obiekty łączy
faktycznie wspólna przestrzeń i to wpływa tak na procedury, jak i obowiązki. Wiceprezes
odniósł się do sprawy wiele lat cumującego przy gdyńskim nabrzeżu tankowca
Khatanga, wskazując na problemy prawne, które powodowały ten przedłużający się,
groźny stan, gdy nie było sposobu na wyjście z impasu. Dodał, że długo
bagatelizowano sprawę, może zabrakło odwagi decyzyjnej. Prawo się nie zmieniło,
a sytuacja pokazała, że dało się podjąć decyzje i rozwiązać sprawę w rok. Można
było to zrobić wcześniej.
Jako ostatni z prelegentów wypowiedział się Michał Czernów - General Manager Poland, Schultz Shipping Group. Odniósł się do ważnej z perspektywy polskich portów obsługi okrętów, tak polskich jak i należących do NATO. Z racji na ich specyfikę (różne potrzeby), zastosowane technologie (w tym napędy) a niekiedy też rozmiary, wymagają one nierzadko indywidualnego podejścia i dostosowania się do bardzo konkretnych potrzeb, w tym i konkretnego sprzętu do ich obsługi. Przedstawiciel firmy podkreślił, że od 2017 roku do polskich portów weszło 230 okrętów, co tylko pokazuje skalę zjawiska i ich znaczenie. To nie jest taka sama obsługa jak jednostek cywilnych, a szczególne wyzwanie dotyczy okrętów podwodnych, które wymagają bunkrowania ich ciekłym tlenem, który jest wykorzystywany przez zainstalowane na nich systemy. Dostarczenie, w dodatku w centrum Gdyni, wiązało się ze spełnieniem wymogów bezpieczeństwa w związku z załatwieniem odpowiedniego sprzętu, w tym cysterny, a także odpowiedniego sposobu zadysponowania substancji na jednostkę.
- Nasze porty jako podwójnego przeznaczenia, dobrze spełniają swoją rolę. Mieliśmy w Gdyni, Gdańsku i Świnoujściu wizyty grup okrętowych NATO. To jest codzienność. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i potrafimy zabezpieczyć te wizyty pod względem logistycznym, zaopatrzenia i procedur bezpieczeństwa - zaznaczył.
Na zakończenie wiceadm. Jaworski wskazał, że znaczenie polskich portów z racji na regularną obecność w nich sił okrętowych państw NATO pokazuje rolę międzynarodowego partnerstwa. Ważną kwestią jest tworzenie zasad i procedur działania w związku z zagrożeniami morskimi i funkcjonowaniem sił i służb bezpieczeństwa w zmieniających się warunkach. Przypomina to także o zobowiązaniach Polski wobec sojuszników, która również
musi posiadać zdolności okrętowe do działania na Bałtyku.